Zabawa na tzw. spontan. Wracając do domu wstąpiłam do plastycznego (nie wiedzieć czemu lubię tam zaglądać). Wpadły mi w ręce kolorowe pomponiki, bo wszystkie już zużyliśmy. Po powrocie do domu Mikołaj, ciekawski co kupiłam, zajrzał do torebki i od razu poprosił, aby je rozpakować.
Na poczekaniu wyciągnęłam szklany wazonik, miseczkę i pęsetkę.
Mikołaj miał spore trudności z przekładaniem pomocników za pomocą pęsety. Preferował własne palce a na koniec po prostu przesypał zawartość miseczki do wazonika!
Z Szymonem poszło łatwiej. Wiedział, że tu chodzi właśnie o pęsetę a nie o samo przekładanie. Po krótkich ćwiczeniach opanował technikę.
Dzięki Szymonowi Mikołaj postanowił ponownie spróbować swoich sił. Niby prosta zabawa, ale nieźle ćwiczy rączki malucha. I w sumie - nawet miło przy niej spędziliśmy czas. I kolorowo.
Planuję przygotować Mikołajowi taką planszę do segregowania kolorami, będzie o poziom wyższy stopień trudności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz