poniedziałek, 24 lutego 2020

Dinozaury jakich mało!

Z okazji zbliżającego się dnia dinozaura: nasze dinozaury.

Nigdy nie wyrzucajcie rolek po papierze toaletowym.  Na naszym blogu jak i w całym internecie znajdziecie mnóstwo pomysłów jak ja kreatywnie wykorzystać.  Dziś pokażemy wam nasze dinozaury.  Dzieciom się  bardzo podobały,  mimo,  że trzeba było czekać aż farba przeschnie.


Mikołaj oczywiście wybrał swój ulubiony żółty kolor,  a Szymon  wybrał zielony.  Musieliśmy odczekać aż farby wyschną,  co było najtrudniejszym elementem pracy.  Kiedy już rolki przeschły,  namalowałam na nich taki kształt:

Lekko zginając rolkę wycięłam kształt. Musiałam zrobić to sama,  gdyż rolka,  zwłaszcza spłaszczona, jest dość gruba i trzeba dużej siły aby ją przeciąć. 
A teraz najmilsza część pracy.  Doklejenie oczek i języka,  który Szymon pięknie zrolował na końcu. A potem już tylko zabawa naszymi groźnym dinozaurami.  







piątek, 21 lutego 2020

Kolorowe pomponiki czyli ćwiczenie motoryki

Zabawa na tzw.  spontan.  Wracając do domu wstąpiłam do plastycznego (nie wiedzieć czemu lubię tam zaglądać). Wpadły mi w ręce kolorowe pomponiki, bo wszystkie już zużyliśmy. Po powrocie do domu Mikołaj, ciekawski co kupiłam, zajrzał do torebki i od razu poprosił, aby je rozpakować. 
Na poczekaniu wyciągnęłam szklany wazonik,  miseczkę i pęsetkę.
Mikołaj miał spore trudności z przekładaniem pomocników za pomocą pęsety. Preferował własne palce a na koniec po prostu przesypał zawartość  miseczki  do wazonika!



Z Szymonem poszło łatwiej.  Wiedział,  że tu chodzi właśnie o pęsetę a nie o samo przekładanie. Po krótkich ćwiczeniach opanował technikę.




Dzięki Szymonowi Mikołaj postanowił ponownie spróbować swoich sił.  Niby prosta zabawa, ale nieźle ćwiczy rączki malucha.  I w sumie - nawet miło przy niej spędziliśmy czas.  I kolorowo. 
Planuję przygotować Mikołajowi taką planszę do segregowania kolorami,  będzie o poziom wyższy stopień trudności.

czwartek, 20 lutego 2020

Skarpetozaur

Mikołaj na wystawie jednej z grup przedszkolnych Szmonka oglądał takie ludki ze skarpetki z doklejonymi oczkami i włosami.  Co dzień od dwóch tygodni powtarzał, że chce to zrobić w domu.  Dzisiaj wręcz zaciągnął mnie do stołu robić pracę. 

Wyciągnęłam rolkę po papierze toaletowym, klej,  oczka,  kawałek czerwonego papieru,  włóczkę i skarpetkę bez pary  (których wciąż u nas pełno). 
Mikołaj naciągnął skarpetkę na rolkę po papierze toaletowym  w taki sposób, aby jej koniec zwisał lekko tworząc buzię.  Nakleił oczka i włosy i wycięty język.  Kiedy skończył,  był zachwycony!




To zdecydowanie prosta i szybka praca, z którą doskonale poradził sobie mój trzylatek. Jedyne, co musiałam mu przygotować to włosy z włóczki, Mikołaj chciał nakleić na głowę skarpetozaura po prostu zwitek wełny, który mu przygotowałam, więc wycięłam kawałki włóczki, związałam po środku tworząc jakby przedziałek i podrównałam końce, aby wyglądał na lekko uczesanego;) 
I jak Wam się podoba?

wtorek, 11 lutego 2020

Kot do przytulania

Kolejne zwierzątko w naszej rodzinie!

Nigdy nie umiałam ładnie szyć.  Ba,  nie umiałam  wykonywać takich pięknych rzeczy,  prac,  jakie teraz robi mój syn. 
Ale kiedy zobaczyłam jak uszyć kota ze skarpetki,  pomyślałam,  że spróbuję.  Jeśli się uda - to będzie super.  Jeśli się nie uda -  to po prostu nikomu nie powiem.  I oto powstał.  Nie jest może idealny,  ale pamiętajcie,  że ja naprawdę nie umiem szyć. 
Ze skarpetki odcięliśmy palce i nadmiar z długości zostawiając ok 5cm. Końce z obu stron przecięłam na pół, skarpetkę przełożyłam na lewą stronę i zszyłam wszystko.

Kiedy było już zeszyte, wycięłam dziurkę koło pięty i przewinęłam skarpetkę na prawą stronę.  Szymon wypchał watą cały korpus, a ja zaszyłam dziurkę.  Z  odciętego kawałka skarpetki zrobiłam głowę kota z uszami,  znów zszywając na lewej stronie. Głowę wypchał Szymon watą, dokleił oczka,  nos i wąski.  A ja przyszyłam głowę do korpusu.



Myślcie sobie co chcecie, ale my jesteśmy z niego dumni!  





niedziela, 2 lutego 2020

Gorąca walentynka

Już kilkakrotnie przygotowywaliśmy świece.  Te dzisiejsze powstały z resztek wigilijnej świecy.


Ostatnio bardzo staramy się ograniczać wytwarzanie odpadów,  których w naszej,  czteroosobowej rodzinie jest dosyć dużo.  Wiele rzeczy można ponownie wykorzystać,  ot choćby wypaloną świąteczną świecę. 
Poprzednie nasze świece były wykonane z kupnego sypkiego wosku do świec,  ta - z resztek.  
Zastanawialiśmy się w jakiej formie i jakim kolorze mają być świeczki i z pomocą przyszło nam zbliżające się święto  : walentynki.  Chyba wszystkim walentynki kojarzą się z kolorem czerwonym, z czerwonym serduszkiem oczywiście. Nasze walentynkowe świeczki musiały być czerwone!  
W kąpieli wodnej rozpuściliśmy resztki świecy.  Używajcie do tego celu jakiegoś gorszego garnka - ciężko go potem doczyście,  a nawet jeżeli się uda,  nie polecam w nim potem gotować czegoś do jedzenia.
Szymon starł na tarce czerwoną kredkę woskową.  W zależności od koloru kredki i jej ilości kolor będzie intensywniejszy.  Wymieszaliśmy dokładnie obierki od kredki z rozpuszczonym woskiem i przelaliśmy do silikonowych foremek do muffinek.



Nasze walentynki po wyschnięciu są już gotowe!



Nasz "czerwony"wpis bierze udział w zabawie "pod kolor" Buby z Bajdocji, którego założeniem jest wspólna zabawa z dzieckiem kolorami.  12 kolorów w 12 miesięcy. To już drugi nasz wpis.
Link do projektu: https://bajdocja.blogspot.com/2020/01/pod-kolor-linki-uczestnikow.html