wtorek, 24 października 2017

Czarownica na tle księżyca...

Jestem przeciwniczką Halloween. Najchętniej nie puszczałabym dziecka w tym okresie do przedszkola, ale musiałabym go nie puszczać przez niemal miesiąc... A dzieci tak szybko podchwytują tego typu "zabawy". 
 Zaczęło się od bajki w telewizji: Szymonek widział te wszystkie dekoracje, przebrania, wydrążone dynie, czarownicę przelatującą na tle księżyca... Wszystko to, plus jeszcze cukierki, które można dostać - i dla dziecka Halloween staje się bardzo atrakcyjne. 
W zasadzie nie byłabym tak przeciwna, gdyby nie fakt, że Halloween organizowane jest w noc poprzedzającą nasze polskie Wszystkich Świętych, święto pełne zadumy, refleksji a nawet smutku za tymi, którzy od nas odeszli. Dla mnie zwłaszcza to ostatnie. Przed dniem Wszystkich Świętych przyjeżdżamy w rodzinne strony i raczej naturalne, że wspominamy tych, którzy odeszli, a nie przebieramy się za duchy i inne straszydła. 
Ale w przedszkolu temat jak najbardziej na czasie. Cóż na to poradzić? Panie ogłosiły konkurs na ozdobę. Wprawdzie u nas ostatnio szpital - tzn i ja i Mikołaj chorujemy, ale udało mi się z Szymonkiem zrobić lampion z makaronu do lazanii. Z początku szło nam świetnie. Szymonek pomalował farbkami każdy z czterech płatków makaronu, a kiedy makaron przesechł - nakleiliśmy figury wycięte z czarnego papieru klejącego.  
 Potem musiałam skleić ze sobą płatki makaronu. Z klejem na gorąco to był mój debiut, więc wyszło, jak wyszło - ale po zapaleniu i zgaszeniu światła nie wygląda tak tragicznie, prawda? 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz