Praca bardzo czasochłonna i wymagająca od dziecka dużo cierpliwości, dlatego Szymonek szybko się poddał i kończyła mamusia. Zapału starczyło mu na jeden bukiet. A musieliśmy mieć trzy.
Jak zrobić takie cudeńka?
Kule styropianowe przecięłam na pół na uzyskać takie ładne półkola.
Z bibuły wycinałam kolorowe cienkie paseczki i zwijałam w rulonik. Końcówki zwijanej bibuły trzeba podkleić zwykłym klejem biurowym aby się nie rozwijały. Kwiatków potrzeba tyle, jak dużą macie kulę styropianową, Na naszą wychodzi ok 20 kwiatów - kwiaty robiliśmy dwóch rozmiarów - mniejsze z jednego paska bibuły i większe z dwóch. Ładnie wyglądają kwiaty, gdzie zwija się pojedyncze paseczki, ale szybciej się robi jeśli zwinę cały obcięty zwitek bibuły.
Kiedy już kwiatki są gotowe przystępujemy do klejenia. Do tego celu lepiej wykorzystać dobry klej, aby się ładnie wszystko trzymało. Moim odkryciem jest klej uniwersalny UHU - bardzo wytrzymały klej. Szymek go nie lubi, bo się ciągnie i okleja mu ręce, ale uwierzcie, że jest mocny.
Szymonek wyciął z zielonej bibuły listki a ja okrągłe kółka z zielonego papieru do podklejenia spodów. Szymonek wszystko poprzyklejał.
Na koniec łodyżki: Na zielono pomalowaliśmy patyczki do szaszłyków. KIedy przeschną, można je nabijać na kule styropianowe:)
A efekt końcowy już znacie:
I jak się wam podobają nasze róże? Bo nam bardzo:)