Jeszcze nigdy nie pracowaliśmy z dynią. Zachęcił nas konkurs na karocę organizowany w przedszkolu Szymona. Szymon bardzo chciał wziąć udział. Cóż było robić - kupiliśmy dynię i zabraliśmy się do pracy.
Nie mieliśmy pomysłu, rodził się dopiero w trakcie pracy, tak naprawdę nie mieliśmy za bardzo czym ją przyozdobić, chcieliśmy pomalować ją na złoto, ale brakło nam czasu. No i mieliśmy problem z koniem i z wnętrzem karocy. Można ją było bardziej dopracować, ale nie pozwoliła nam na to pozna godzina.
Tatuś pomógł Szymkowi wyciąć otwory i wydrążyć dynię. Klejem brokatowym Szymon otoczył okna i drzwi a "magikiem" posmarował górę, podsypując obficie brokatem.
Konia chciał zrobić z papieru, ale brakło nam brązowego papieru, więc zdecydowaliśmy się na plastelinę.
Najtrudniejsze okazało się przytwierdzenie kół. Przykleiłam do nakrętek wykałaczki za pomocą kleju na gorąco ale nie udało się nam ich wbić w naszą karocę. Ostatecznie kółka delikatnie dokleiłam do dyni, ale nie wygląda to już tak efektownie.
Ale cóż. Pierwsze koty za płoty! Następna karoca będzie jeszcze doskonalsza!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz