Użyliśmy do tego celu foremek silikonowych od muffinek oraz takie do lizaków. Formy motylki nam się zabarwiły jak robiliśmy kolorowe lody, ale to nie szkodzi. Do mydełek się nadadzą, tylko do muffinek oczywiście już nie;)
W 100 ml gorącej wody rozpuściliśmy 1 opakowanie (20g) żelatyny. Szymonek trochę narzekał na zapach, więc szybciutko wlaliśmy ok 100 ml mydła w płynie, żeby zneutralizować zapach żelatyny;)
Przygotowany płyn przelewamy do foremek. Wybraliśmy kilka małych zabawek, które ukryjemy w mydełkach. Niestety w tych pojemnikach da się zrobić kule z ciasta, a z płynu już nie, otwór jest za mały nawet na strzykawkę (wejdzie tylko patyczek od lizaka). Mam większe formy kule, w których zamrażam owoce z wodą, ale po co nam takie duże mydła???
Proste prawda? Teraz pozostaje tylko poczekać na efekty.
Mydełka schładzamy się nam w lodówce przez noc. Są dobre już po kilku godzinach, ale my nie mamy tyle czasu po powrocie z przedszkola.
Pierwsze wyciągnęliśmy serduszko. Śliczne! Te karbowane brzegi!Rozczarował nas tylko kolor, nieco blady prawda? Może trzeba by się wspomóc barwnikiem?
Urocze są mydełka z niespodziankami!
No to pora na porządne mycie rąk!
Zabawa bardzo się nam podobała. Mydełka wyszły śliczne, choć nieco blade. Mają tylko dwie wady: trzeba je przechowywać w lodówce. No i podczas mycia rąk pozostaje nam nieco nieprzyjemne uczucie klejącej żelatyny. Motyle chcieliśmy wrzucić do wanny, tylko nie wiem czy Szymon nie wyjdzie klejący z tej kąpieli;) Ale to już możecie sprawdzić sami!